środa, 6 kwietnia 2016

Rozdział 15

Proszę o zostawienie po sobie komentarza.



- Nie rozumiem, o co chodzi tej jędzy! Gdybyś jej się postawiła, ale nic nie zrobiłaś tak? - pyta po raz kolejny rudowłosa. Przełykam moją sałatkę i kiwam głową. Od kilku minut siedzimy na stołówce, a ja wysłuchuję wywodu Emily na temat naszej nauczycielki od angielskiego. W dawnej szkole uwielbiałam tą lekcja, a teraz jest dla mnie istnym koszmarem. Od początku nauczycielka się mnie czepia. Dzisiaj przeszła już samą siebie gdy wypomniała mi, że mój strój nie jest odpowiedni do szkoły, a gdy chciałam protestować, dostałam karę i zamiast wrócić po lekcjach do domu, spędzę godzinę w klasie razem z panią Anderson. Zrozumiałabym, gdybym rzeczywiście źle się ubrała. Ale miałam na sobie czarne rurki i biały top, który według niej, odsłaniał mi cały brzuch co było nie prawdą. Połowa dziewczyn z mojej klasy była ubrana gorzej, ale to mi się dostało. Tak samo było w zeszłym tygodniu, gdy zapomniałam oddać wypracowanie.

- Nie rozumiem tego... To że nie lubi wszystkich uczniów jest oczywiste, ale mnie nie lubi szczególnie bardzo - odkładam widelec, ponieważ straciłam apetyt.

- No i co, nic z tym nie zrobisz? Pozwolisz, żeby tak cię traktowała? - oburza się dziewczyna.

- Ale co ja niby mogę zrobić? Ona jest nauczycielką, a ja uczennicą. Nawet jakbym poszła do dyra to nic mi to nie da, bo to jego ulubienica - rzucam sarkastycznie.

- Proszę cię, nie moż... - nie dokańcza, ponieważ do stolika dosiada się jej brat.

- O czym rozmawiacie? - pyta i wkłada do ust frytkę, którą zabrał z tacy Emily.

- O tej starej wiedźmie! - Ethan unosi pytająco brew - No o Anderson! Znowu czepiała się Rose!

- O co tym razem?

- Nieodpowiedni strój! Dasz wiarę? - wykrzykuje, na co osoby siedzące obok obracają się w naszą stronę.

- Czego się gapicie?! - warczy bliźniak. Zdążyłam zauważyć, że nie jest on najmilszą osobą. Zaczynam przyzwyczajać się do jego buntowniczego charakterku ale to trudne, ponieważ nigdy nie wiadomo jak zareaguje na daną sytuację. Ulżyło mi trochę, gdy dowiedziałam się, że jego wroga postawa nie jest skierowana tylko do mnie. Jedyną osobą do której odnosi się milej jest jego siostra. Siedzę zakłopotana, gdy jego czarne oczy skanują moją sylwetkę, aż w końcu oczy zatrzymują się na mojej twarzy. Uśmiecha się, gdy na moje policzki wkrada się zdradliwy rumieniec.

- Ohh... Nieodpowiednio? To ciekawe co powiedziałaby, gdyby zobaczyła Amber - chłopak nawiązuje do "szkolnej królowej" - Przy niej wyglądasz jak zakonnica - posyła mi wredny uśmieszek.

- Dobra! Nie rozmawiajmy już o tym. Lepiej mi powiedz, co łączy cię z tym przystojniakiem, który ciągle po ciebie przyjeżdża! - szczerzy się rudowłosa. Jej brat też wydaję się ciekawy odpowiedzi.

- Nic! To tylko... ugh! My, mieszkamy razem, więc jest na tyle miły, że mnie podwozi. Co w tym dziwnego? - wykręcam się, ponieważ sama nie wiem czym jest nasza znajomość, a już na pewno nie chcę o tym rozmawiać przy Ethanie. Nie jesteśmy prawdziwą rodziną, ale nie jesteśmy też normalnymi przyjaciółmi jak myślałam wcześniej. Ponieważ przyjaciele nie całują się, nie trzymają się za ręce i nie spędzają ze sobą nocy. Przy przyjacielu nie powinnam czuć tego, co czuje przy blondynie.

- Jasne. Bo ci uwierzę! - prycha nastolatka, ale nie zdążam odpowiedzieć, ponieważ po pomieszczeniu rozchodzi się dźwięk dzwonka. Podnoszę torbę i podążam z przyjaciółką na lekcje.


***

- Już jestem! - krzyczę, zdejmując buty i wchodzę w głąb pomieszczenia. Nikt mi nie odpowiada, więc kieruję się do kuchni i rzucam torbę na stolik. Nalewam do wysokiej szklanki wody i robię spory łyk. Biegłam z przystanku do domu, ponieważ na niebie pojawiały się czarne chmury, które zwiastowały deszcz, a ja niekoniecznie chciałam być cała mokra. Nie pomyliłam się, ponieważ już za chwilę słychać krople, uderzające w szyby okien. Ruszam na górę, ale przystaję, gdy słyszę przekleństwo dobiegające z łazienki. W mojej głowie pojawiają się najczarniejsze scenariusze, więc karcę się za oglądanie horrorów. Podchodzę najciszej jak potrafię do uchylonych drzwi i popycham je tak mocno, aż odbijają się od ściany. Dźwięk rozbijanego szkła rozchodzi się po pomieszczeniu.

- Ja pierdole, Rose! Wystraszyłaś mnie! Co ty się tak skradasz? - Matt patrzy na mnie, stojąc obok umywalki. Obok jego nogi leży zbita fiolka z lekarstwami. Już mam mu opowiedzieć, ale zamieram gdy mój wzrok ląduje na jego twarzy. Oglądam wszystkie siniaki, które się na niej formują, następnie zatrzymuje się na rozciętym łuku brwiowym i krwawiącej wardze.

- Co ci się stało?

- Nic! - warczy i wraca do szukania czegoś w szafce - Gdzie, do kurwy, są te pierdolone bandaże?!

- Jak nic? Przecież widzę! - pytam, ale nie uzyskuję odpowiedzi - Matt! Mówię do ciebie!

- To nie jest twoja sprawa, więc spierdalaj stąd, dopóki mam jeszcze resztki cierpliwości! - wzdrygam się na jego podniesiony ton i robię krok do tyłu, wpadając na drzwi. Jego oczy spoczywają na mnie i dopiero teraz, dociera do niego co powiedział. Odwracam się i wybiegam z łazienki, słysząc jak woła moje imię. Wchodzę do pokoju, zatrzaskując drzwi i opadam na krzesło przy biurku. Drżącymi dłońmi ścieram ciecz, spływającą po moim policzku. Przed oczami mam twarz blondyna, gdy krzyczał. Była pełna furii i pierwszy raz bałam się, że chłopak mógłby mi coś zrobić. Dlaczego zawsze, gdy myślę, że między nami zaczyna się układać on wszystko musi popsuć? I jeszcze te wszystkie rany. Z kim mógł się pobić? Bo jestem pewna, że to właśnie musiało się stać.

Z rezygnacją zauważam, że nawet, gdy zostałam tak okropnie potraktowana to jedyne o czym mogę myśleć to, to czy go coś boli. Nienawidzę tych wszystkich uczuć, które władają moim ciałem, gdy on znajduje się w pobliżu. Nienawidzę, że gdy uśmiecha się do mnie w ten charakterystyczny sposób, moje serce bije ze zdwojoną siłą. Nienawidzę, że ciągle o nim myślę. A najbardziej nienawidzę, tych nawiedzających mnie myśli, że on nie czuje się tak w mojej obecności. On jest dla mnie kimś wyjątkowym, a ja tylko pasierbicą jego brata. Za niecały miesiąc wróci do swojego mieszkania, na swoje studia i mnie zostawi. A ja nie jestem pewna czy sobie z tym poradzę.





Notka od autorki:
Heej! Nasza Rose się zakochuje, a Matt jak zwykle wszystko psuje...
Dzięki za ostatnie komentarze tak w ogóle! :D Kto się cieszy, że zrobiło się ciepło? Gdyby tylko nie padało! No, ale nie ma co narzekać,trzeba się cieszyć z tego co jest!
Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz