środa, 9 marca 2016

Rozdział 11


- Z czego się tak ciągle cieszysz, co? - wracamy do samochodu, gdy Matt zadaje mi pytanie.
- Chyba się komuś odrobinę spodobałeś - mówię, wybuchając śmiechem i próbuję dźgnąć go palcem w klatkę piersiową. Uniemożliwia mi to przytrzymując mój nadgarstek.
- To nie jest śmieszne. Patrzyła na mnie jakby chciała mnie zjeść czy coś. Była przerażająca - ma oburzoną minę, co powoduje, kolejną salwę śmiechu z mojej strony - Lepiej powiedz jak było. Skoro masz taki dobry humor, to chyba nie tak źle, jak myślałaś?
- No, nie. Było nawet spoko. Poznałam nowych znajomych - unoszę sugestywnie brwi, na co przewraca oczami - I reszta klasy też wydaję się okej. Zobaczymy jak będzie później.
- To wsiadaj, wracamy do domu, bo jestem głodny - otwiera mi drzwi od auta. Dopiero teraz, gdy puszcza moją dłoń, uświadamiam sobie, że trzymał ją przez cała rozmowę. Dziwnie się z tym czuję. Szczególnie, że teraz gdy już nie mają ze sobą kontaktu, czuję dziwny chłód w miejscu, gdzie się stykały.
- Serio? Jadłeś dwie godziny temu! - wytykam mu, aby zatuszować moje zmieszanie.
- No właśnie - rzuca mi rozbawione spojrzenie - Ale wisisz mi coś dobrego na deser za dzisiaj.
- Chciałbyś!
- No weź. Nie bądź taka - wydyma lekko dolna wargę, a mi przez głowę przebiega myśl, że to słodkie, ale szybko odpędzam ją od siebie.
- Dobra - kapituluje, na co uśmiecha się i dołeczki, są widoczne w jego policzkach.
- Ciasto czekoladowe.
- Co?
- Zrób mi ciast czekoladowe, proszę - odpowiada, odpalając samochód. Opieram głowę o szybę i reszta drogi przebiega w ciszy. Nie była ona krępująca, ale zdążyłam się już nauczyć, że chłopak wywołuje we mnie inne emocje, niż tego od siebie oczekuję.

***

- Proszę! - słyszę z wnętrza pomieszczenia, do którego pukam. Otwieram drzwi łokciem, ponieważ w rękach mam obiecane ciasto. Zamykam je biodrem i odwracam się do właściciela pokoju. Ten, siedzi na środku łóżka, które swoją drogą jest chyba największe w tym domu, a wokół siebie ma porozrzucane kartki. Jego włosy są w nieładzie, opadając na czoło, a na policzku ma czarną smugę. Przebrany jest w szare dresy i biały podkoszulek, który odkrywa jego umięśnione ramiona i sporą część klatki piersiowej. Uśmiecha się, gdy widzi co niosę.
- Nie wierzę, że serio go zrobiłaś! - mówi, zbierając szybko kartki, po czym klepie miejsce obok siebie.
- No przecież powiedziałam, że zrobię, nie? - podaję mu talerzyk - Hannah mi pomagała - dodaję, gdy kładę się na łóżku, na przeciw niego.
Jesteśmy cicho, co przerwane jest tylko moim wybuchem śmiechu, który spowodował jęk chłopaka, po wzięciu pierwszego kęsa. Gdy kończy odkłada naczynie na stolik.
- Gapisz się - mówi, a ja zauważam, że rzeczywiście od dłuższego czasu go obserwowałam. Odwracam wzrok, gdy czuję jak pieką mnie policzki. Teraz, to on na mnie patrzy.
- Co robiłeś zanim przyszłam? - próbuję zmienić temat.
- Rysowałem - kiwam głową, na jego odpowiedź.
- Mogę? - pytam, wskazując ręką na stos kartek, który położył na podłodze.
- Okej - zgadza się, wciąż mi się przyglądając. Nie przerywa nawet wtedy, gdy powoli podnoszę je i kładę na moich kolanach.
Każdy kolejny szkic jest tak samo piękny, a ja nie mogę wyjść z podziwu, że blondyn ma taki talent. Oczywistym było, że musi być w tym dobry skoro to studiuje, ale nie spodziewałam się, że aż tak.
- Powiesz coś? - podnoszę głowę i mój wzrok, ląduje ma jego zagryzionej wardze.
- To jest genialne! - zapewniam go, na co na jego twarzy pojawia się ulga. Oczy mu świecą, gdy zaczyna mi opowiadać o tym, że są to projekty tatuaży, a ja znów nie mogę przestać mu się przyglądać. Dołeczki pojawiają się w jego policzkach, a pełne wargi przypominają mi, o nie tak dawnym pocałunku. Ciągle czuję ich miękkość oraz uczucie, jakie wywoływały w moim ciele. Zwykły pocałunek, a ja już jestem od nich uzależniona.
- O czym myślisz? - pytanie wyrywa mnie z zamyślenia i uświadamiam sobie, że twarz Matta, znajduję się tylko parę centymetrów od mojej. Nie mogę wydobyć z siebie żadnego słowa i nie do końca świadomie, unoszę dłoń do jego policzka, ścierając czarną smugę.
- Ołówek. To znaczy... ubrudziłeś się - rumienię się, gdy spoglądam w jego oczy. Nie wiem nawet kiedy jego usta znajdują się na moich, ani kiedy zaczynam oddawać pocałunek, wplątując palce w blond włosy. Gdy jego język przejeżdża po moim podniebieniu, pociągam lekko za jasne kosmyki, a z jego ust wydobywa się zduszony jęk.
- Zrób to jeszcze raz - rozkazuje, na co ponawiam mój ruch, ciągnąc za przydługie kosmyki na karku. Powieki mu trzepoczą, a z ust wychodzi cichy pomruk aprobaty.
Przesuwa mnie tak, że leżę teraz na plecach, a on znajduje się nade mną. Znów napiera na moje usta, a jego ręce błądzą pod moją koszulką, co wywołuje u mnie dreszcz podniecenia. Gdy zjeżdża w dół mojej szczęki, zostawiając na szyi pocałunki, czuję skurcz w podbrzuszu. Przygryza lekko skórę na moim obojczyku, robiąc mi malinkę, a później kolejną i kolejną, a ja jestem w stanie tylko jęczeć.
- Nigdy więcej nie zakryjesz malinki, którą ci zrobiłem - warczy mi do ucha, nawiązując do znaku, który zrobił mi w moim pokoju ostatnim razem. Musiał zauważyć, że zakrywałam go makijażem - Odpowiedz mi.
- Nie zakryję - szepczę bo tylko na tyle mnie stać, gdy czuję na swoim udzie jego erekcję.
Niespodziewanie jego biodra zaczynają się poruszać, a ja wydaję z siebie głośny jęk przyjemności.
- Musisz być cicho kochanie, wszyscy są w domu - szepcze mi do ucha, przyspieszając wykonywaną czynność. Kiwam głową w zgodzie, a on znów mnie całuje. Wszystkie dźwięki, giną w naszych ustach. Ocieramy się o siebie, nie przerywając całowania, aż w końcu czuję jak po moich plecach przebiega intensywny dreszcz. Wyginam się w łuk, a oczy zaciskam, przygryzając wargę Matta.
- Patrz na mnie - stęka chłopak, a gdy moje oczy spotykają się z jego brązem, chłopak wykonuje ostanie ruchy bioder i z jękiem, stłumionym w mojej szyi, dochodzi.
Leżymy chwilę, uspokajając się po orgazmie, po czym Matt się podnosi. Na jego dresach widoczna jest mokra plama, która powoduje, że odwracam szybko głowę. Moja reakcja wywołuje jego ochrypły śmiech.
- Przed chwilą oboje doszliśmy, a ty się teraz rumienisz? - pyta i puszcza mi oczko.
- Zamknij się - piszczę i chowam głowę w poduszkę.

Matt ponownie się śmieje i krząta się po pokoju. Wraca do łóżka, tylko w obcisłych bokserkach i podaje mi swoją koszulkę. Unoszę pytająco brew, ale zakładam ją i kładziemy się pod kołdrę. Jego ręka owija mnie w pasie i szepcze mi we włosy dobranoc. Myślę o tym co się właśnie stało, gdy oddech blondyna się uspokaja, co oznacza, że zasnął. W mojej głowie, trwa istna burza, gdy rozmyślam o tym wszystkim, co miało przed chwilą miejsce. Bo co my teraz zrobimy? Mimo moich obietnic, że nie będę się z nim więcej całować, zrobiliśmy coś o wiele większego. Myślę o brązowych oczach i cieple za moimi plecami, gdy odpływam.





Heej! :D Co to w ogóle za scena... Nie komentuję tego, bo nie wierzę, że to napisałam. Wstawiam szybko i wracam do nauki, ehh... 
Do następnego! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz