środa, 2 marca 2016

Rozdział 10


Trzymam rękę na brzuchu, który boli mnie z nadmiary stresu. Wygładzam swoją czarną spódniczkę i wciągam w nią białą koszulę. Podnoszę głowę i widzę przed sobą dziewczynę, której twarz jest całkiem blada, a usta zaciśnięte w wąską linię. W oczach brakuje blasku, który towarzyszy tam przez większą część czasu.
- Rose, zejdź na dół! Zaraz się spóźnisz! - woła mama z dołu.
- Już! - odpowiadam i ostatni raz rzucam, krótkie spojrzenie w swoje odbicie, by sprawdzić czy na pewno, wszystko jest perfekcyjne. Nie chcę się ośmieszyć pierwszego dnia w nowej szkole. Schodzę do kuchni, gdzie przy stole siedzi cała rodzina. Josh posyła mi pokrzepiający uśmiech, a mama mówi jak pięknie wyglądam. Robią co mogą, a ja nadal jestem zbyt zdenerwowana. Odpuszczam sobie śniadanie, którego i tak bym nie przełknęła. Przypominam sobie, że zapomniałam zabrać telefon z pokoju, więc wracam po niego. Patrzę na wyświetlacz i parskam śmiechem na treść wiadomości od Patricka.
- Co jest takie zabawne? - słyszę, nagle za sobą i prawie przewracam krzesło, które stoi obok.
- Wystraszyłeś mnie! - mówię, oskarżycielsko widząc za sobą Matta.
- Upss... przepraszam - mówi, ale w jego głosie nie ma ani krzty skruchy. Przewracam oczami.
To nasza pierwsza rozmowa od incydentu w moim pokoju. Rumienię się na wspomnienie i spuszczam głowę, by blondyn tego nie zobaczył. Oczywiście nie udaje mi się to, ponieważ już za chwilę słyszę ochrypły głos, który zmusza mnie do uniesienia na niego wzroku.
- Jesteś gotowa? Bo chyba powinniśmy już jechać.
- Co? - pytam, niezbyt elokwentnie, na co brązowooki śmieje się. Jak widać ma dziś dobry humor. Szkoda, że objawia się on śmianiem z mojej osoby. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Przynajmniej nie warczy na mnie jak zawsze.
- Hannah ci nie mówiła? Ona zawozi Daisy i poprosiła mnie, żebym cię podwiózł.
- Mogła mi powiedzieć, pojechałabym autobusem - burczę i wychodzę z pokoju, wymijając go.
- No przecież, to żaden problem. Zawiozę cię - mówi, podążając za mną.
Wychodzimy z domu i wsiadamy do jego samochodu. Nie rozumiem, dlaczego potrafimy normalnie ze sobą rozmawiać, po tym co się stało. Gdyby to był ktoś inny, unikałabym go. Z Mattem wszystko jest inaczej. Nie czuję się przy nim skrępowana, chociaż jeszcze kilka dni temu całowaliśmy się. A raczej to ja byłam całowana, będąc przyciskana do ściany, przez jego umięśnione ciało. Przypominam sobie jego usta na moich, ale zaraz karcę się za to. Wieczorem po tym zajściu postanowiłam, że najlepiej będzie jak o tym zapomnę i nigdy więcej nie pozwolę na taką sytuację.
Im bliżej celu jesteśmy, tym coraz bardziej się stresuję. Mam poznać swoją nową klasę, gdzie wszyscy się już znają. Co jeśli mnie nie zaakceptują? Czuję rękę delikatnie ściskającą moje kolano. Na mojej skórze pojawia się gęsia skórka, co wywołuje uśmiech na ustach chłopaka.
- Ej mała, wyluzuj. Wszystko będzie dobrze - pociesza mnie, na co posyłam mu słaby uśmiech. Jego oczy jeszcze chwilę mnie świdrują, ale zaraz wracają w stronę ulicy. Parkuje przed szkołą, a ja siedzę i wpatruję się w chmarę nastolatków. Każdy samotnie lub w grupie, wchodzi na posesję szkoły. Powinnam wyjść i udać się na aulę, ponieważ za pięć minut ma zacząć się rozpoczęcie, ale nie mogę wykonać żadnego ruchu. Matt musi zauważać w jakim stanie się znajduję, ponieważ wychodzi z samochodu i otwiera mi drzwi.
- Chodź - mówi łagodnie, gdy nie reaguję. Podnoszę na niego wzrok. Chłopak wydaje się być poważny, mimo że w jego tęczówkach tli się rozbawienie. Wychodzę i opieram się plecami o maskę.
- Nie. Ja tam nie pójdę - patrzę prosząco w brązowe tęczówki. Ich właściciel podchodzi do mnie i staje naprzeciwko. Kładzie swoje dłonie na moich policzkach i gładzi je kciukiem. Przymykam oczy na ten gest i wypuszczam z siebie westchnienie.
- Lepiej? - pyta, na co potakuję - Grzeczna dziewczynka. A teraz pójdziesz tam, pokażesz wszystkim jaka zajebista jesteś i rozkochasz ich w sobie, tak? Będę tu na ciebie czekał.
Z boku musimy wyglądać jak para, ponieważ przechodząca obok blondynka rzuca nam ciekawskie spojrzenie. Niespodziewanie czuję na swoim czole mokry całus i zamieram. Zaskakuje mnie ten czuły gest ale jeszcze bardziej to, że pod wpływem jego głosu i dotyku, część mojego zdenerwowania minęła.
Stoję w zatłoczonej sali i słucham głosu starszego mężczyzny, który przedstawił się jako dyrektor. Po przemowie, która trwała zdecydowania za długo i nikogo nie interesowała, sądząc po rozmowach toczących się w jej trakcie, mamy udać się do swoich klas. Przemierzając korytarz, powtarzam sobie w głowie numer dwadzieścia pięć. Znajduję salę na drugim piętrze i gdy wchodzę, grupa osób, która dotarła tu wcześniej, przygląda mi się lub szepcze coś do kolegi obok. Podchodzę do wolnej ławki w środkowym rzędzie i siadam, ignorując ich spojrzenia.
- Cześć! Jestem Emily, a to mój brat Ethan - unoszę głowę i widzę, przed moją ławką dziewczynę o ogniście rudych włosach i piegowatych policzkach oraz wysokiego szatyna.
- Hej, Rose - posyłam im uśmiech.
- To ty jesteś tą nową, tak? Wszyscy zastanawiali się kim jesteś i jak wyglądasz, więc postanowiliśmy do ciebie zagadać. Możemy razem siedzieć, co? Mam dość tego ponuraka - wskazuje na swojego brata, a ja mrugam oczami, próbując zrozumieć coś z tego potoku słów.
- Przymknij się Em, nikt ci nie kazał ze mną siedzieć - mówi szatyn i lustrując moją twarz wzrokiem ostatni raz, odchodzi. Dziewczyna tylko przewraca oczami.
- Nie przejmuj się nim, on zawsze taki jest. Przyzwyczaisz się.
Pół godziny później idę w stronę wyjścia z budynku, mając po swojej lewej nowo poznaną dziewczynę, a po prawej jej brata. Rudowłosej nie zamykają się usta. Opowiada mi o szkole i nauczycielach. Dowiedziałam się również, że są mają innych ojców i dlatego nie są podobni. Z daleka widzę Matta, opierającego się o samochód. Wpatruje się w niebo, więc nie zauważa nas.
- Czym wracasz? - po raz pierwszy, odkąd wyszliśmy z klasy odzywa się brunet.
- Umm... z kolegą - odpowiadam - O, właśnie tu idzie - dodaję, gdy blondyn jest już prawie przy nas.
- Cześć, jestem Emily - dziewczyna wyciąga rękę, wpatrując się w niego tak intensywnie, że jej oczy wydają się świecić. Nie podoba mi się to, więc postanawiam to przerwać.
- A to jest brat Em, Ethan - przedstawiam ich sobie.
- Miło poznać, Matt - odpowiada chłopak i posyła mi pytające spojrzenie, gdy oczy mojej nowej znajomej są w niego bezustannie wpatrzone. Wzruszam lekko ramionami.
- Chodzisz z nami do szkoły?
- Nie, studiuje - tłumaczy i przybliża się do mnie, kładąc mi rękę na plecach. Odsuwam się lekko na ten dotyk, ale zostaję z powrotem do niego przyciągnięta. Postanawiam nie protestować.
- My już musimy jechać, mama dzwoni - Ethan pokazuje siostrze telefon, na co ta wzdycha i posyła nam szeroki uśmiech.
- To widzimy się jutro - zwraca się do mnie - A z tobą mam nadzieję się jeszcze spotkać - to mówi do blondyna i mruga rzęsami, trochę bardziej niż jest to konieczne.
- Też mam taką nadzieję - słyszę i ledwo powstrzymują się, żeby nie parsknąć śmiechem na jego wymuszony ton.

- Pa! - odkrzykuję i uśmiecham się do machającego mi Ethana, na co ręka znajdująca się na moim biodrze zaciska się. Czyżby nasz blondasek był zazdrosny? Myślę i chichoczę pod nosem, ponieważ dlaczego niby, miałby być o mnie zazdrosny?





Notka od autorki:
Yey... nowi bohaterowie! Znajdują się oni już w zakładce bohaterowie. Dziękuję za ponad tysiąc wyświetleń! Jesteście najlepsi. Do następnego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz